sobota, 12 września 2015

Rozdział 5

Clary

Minęło już kilka dni od spodkania z tymi dziećmi. Musze wreszcie z tąd wyjść, bo nie wytrzymam ani dnia dłużej w tej chałupie. Ubrałam się i ruszyłam w stronę Starbucksa. W kafejce zamówiłam latte i ciastko. Miałam nadzieję, że nie spodkam tych dzieciaków, ale los nas lubi zaskakiwać. Po kilku minutach dosiadł się do mnie ten blondyn jak mu tak było... chyba na J.... już wiem Jace.
-Co ode mnie chcesz dzieciaku. -warknęłam
-Ja nic -uśmiechnął się -to Hodge chce cię widzieć
-Ten staruszek -zaśmiałam się - ani mi się śni ruszać się z tego miejca. Dobrze mi tu.
-Jak nie chcesz po dobroci to będzie po złości -mówiąc to wstał i wziąszy mnie na ręce przerzucił sobie przez ramię tak że nie mogłam steli wyciągnąć żeby uciec.
-Debilu puść mnie w tej chwili.
-Puszcze cię dopiero na miejscu.

                                           *                              *                              *

Jace

-Jaka ona jest denerwująca -pomyślałem -Jak by poszła po dobroci to bym nie musiał jej siłą wyciągać z tej kawiarni. Ale w tej chwili to mało ważne bo i tak już jesteśmy prawie pod Instytutem. Oddam ja Hodgowi i idę na tening.

                                           *                              *                              *
Clary

Gdy byliśmy już na miejscu chłopak postawił mnie na miejscu. Nie chciałam się już kłucić i postanowiłam dowiedzieć się czego ode mnie chcą.
-O, nie żucasz się -powiedział z kpiną
-Nie mam czasu na takich idiotów jak ty -zripostrowałam
-Lepiej już ram wchodź bo więcej z tobą nie wytrzymam
-Ech...
Chłopak otworzył drzwi i wszedł do środka. Wrrrr gentelman od siedmiu boleści.
-Hodg przyprowadziłem ją jak chciałeś -powiedział do mężczyzny odwróconego do nas tyłem.
-Dobrze, dziękuję -mówiąc to odwrócił się w naszą stronę i kiedy mnie zauważył wytrzeszczył oczy
-Zostaw nas samych -powiedział do chłopaka
Jace jak na zawołanie odwrócił się i gdzieś poleciał
-Cześć staruszku. Kojarzysz mnie.-Spytałam z kpiącym uśmieszkiem.
-Jozelin
-Nie, nie, nie -pokiwałam mu palcem-ja jestem spokrewniona z kimś kogo powinieneś się bać.
-Morgenstern- wyszeptał
-Czyli jednak wiesz kim jestem, więc niech Ci to da do myślenia, bo jak ktoś się o mnie dowie to już nie będę taka miła. Wiesz jak demony się ucieszą jak będą mogły wejść do Instytutu, albo nie to jest lepsze, jak będą mogły  wejść do Alicante tak to jest myśl.
-Nie ośmielisz się
-O, a kto mi zabroni
-Clawe się o wszystkim dowie
-Nie wezmą ciebie na poważnie, przecież ja nie żyje, a do tego wiem jak uwolnić ciebie od klątwy. -szepnełam- Jak będziesz grzeczny to ci pomogę ją zdjąć.

                                           *                              *                              *

SIEMANKO LUDZIE JAK SIĘ WAM PODOBA 5 ROZDZIAŁ ^^
MI PODOBA SIĘ TYLKO KOŃCÓWKA. TROCHĘ CZASU MINĘŁO OD OSTATNIEGO OPUBLIKOWANIA ROZDZIAŁU MAM NADZIEJE ŻE WAS NIM NIE ZAWIODŁAM
WIEM ŻE TROCHĘ KRUDKI ALE NIE MOGŁAM DAĆ WIĘCEJ BO TO BYŁO BY JUŻ ZA DUŻO I TO BYŁ POCZĄTEK 6 ROZDZIAŁU
MAM PYTANIE CHCECIE WIĘCEJ WYPOWIEDZI WIDZIANYMI OCZAMI NIE TYLKO CLARY

PS. JEŚLI KTOŚ BYŁ W ZAKŁADCE BOHATEROWIE I WIDZIAŁ TĄ LAME TO W 6 ROZDZIALE BĘDZIE WYTŁUMACZONE KTO TO I KOGO ON JEST

CZYTASZ = KOMENTUJ

/Twój Wróg ^^

4 komentarze:

  1. Pierogi :3 A tak na serio to rozdział supi *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, świetnie piszesz! Nie wyobrażasz sobie jakie te 5 rozdziałów są super! Dopiero teraz zobaczyłam twój blog i tak mi smutno, bo w końcu nic nie napisałaś przez 2 miesiące a to źle oznacza :/ Mam nadzieje że niebawem do nas wrócisz ;) -Jula^^

    OdpowiedzUsuń